Wyjazdy z biurem podróży – czy to jeszcze ma sens?
Organizowane wyjazdy mają ostatnio trochę zły PR. No bo all inclusive, bo wielkie molochy, bo kolejki od atrakcji do atrakcji – to już nie jest coś, czym chcielibyśmy się pochwalić. Szczególnie w dobie internetu, gdzie przecież blog na blogu o tym, gdzie i jak, co zjeść na Khao San Road, gdzie spać w Honolulu i ile kosztuje butelka czegoś mocniejszego w Delhi. Po co więc płacić za biuro, skoro można taniej, skoro można lepiej? Wakacje z biurem podróży? Owszem można. Ale czasem, w niektórych sytuacjach z biurem lepiej, z biurem przyjemniej. I wcale nie chodzi nam o bezpieczeństwo, o transport, o ubezpieczenie i 500 kg bagażu podręcznego w cenie. Lepiej, szczególnie kiedy…
…masz dzieci
Owszem, można podróżować z dziećmi. Można na koniec świata, można 50 krajów w rok z roczniakiem. Można, znamy takie przypadki i podziwiamy je nieustannie i non stop.
Czasem jednak wizja szukania hotelu w środku azjatyckiej gorączki, z plecakiem na plecach i roczniakiem w chuście, jawi Ci się jak koszmar z tych najczarniejszych. Dokładnie ten, z którego budzisz się z krzykiem i jedną ręką ocierasz pot z czoła, drugą szukasz włącznika do lampki nocnej, a trzecią chcesz zadzwonić do mamy, ale Ci się przypomina, że zaraz 40-tka, sam jesteś rodzicem i nie wypada po prostu.
Czasem wielkie wojaże i zwiedzanie chcesz zostawić na niedaleką przyszłość: wtedy, kiedy już starsze, nogi wytrzymalsze, a Taj Mahal i plac zabaw to nie będzie dla nich jedno i to samo. A teraz? All inclusive, basenik, animator – i masz urlop marzeń. Choć wcześniej nim gardziłeś, nosem kręciłeś i do ręki katalogu byś nie wziął.
…chcesz realizować swoje pasje
Tym razem nie chodzi Ci o kolejny kraj, kolejny zabytek i kolejne ujęcie, które pokocha Instagram. Chcesz pojechać, odpocząć i po rodzicielskiemu robić to, co lubisz: popływać kajakiem, porobić zdjęcia, w końcu solidnie dać wycisk ciału na cross-ficie, na jodze czy biegając jeszcze zanim zrobi się jasno. Nie chcesz zostawiać dziecka dziadkom (jeśli w ogóle masz ich akurat pod ręką), więc szukasz nerwowo rozwiązania, które da radość każdej stronie. Żeby było rodzinnie, ale i czas dla siebie, żeby wszyscy byli zadowoleni. Da się tak! Serio. Musisz nam uwierzyć!
…marzysz o wakacjach jak u babci
Nie samolot, nie palmy i piramida jak znalazł. Marzy Ci się cały dzień na dworze, zziajane dziecko, szałas z patyków i gorące racuchy z cukrem pudrem. Prosto, spokojnie, jak u babci. Jest sielsko, jest anielsko, tu słoneczko praży i aż Ci dziwnie z tym że nigdzie się nie śpieszysz, a od nicnierobienia robi Ci się naprawdę dobrze. Więcej! Uważasz, że Twoje dziecko również na tym odpoczynku zyska. Może nawet na równi z eskapadą na kolejną grecką wyspę? Dużo spacerów, wysypywanie igieł z butów, zwierzęta gospodarskie, podchody i wieczory planszówkowe – to Twój plan na wakacje z tych wymarzonych.
…chcesz poznać nowych ludzi
Fajnie byłoby poznać nowych ludzi. – myślisz. Koniecznie rodziców, koniecznie z dziećmi w podobnym wieku, a może nawet z podobnymi zajawkami. Usiąść, zjeść coś smakiem doprawionego i patrzeć, jak Wasze dzieci fajnie bawią się razem, jak zyskują na nowych znajomościach. Pogadać o dzieciach i nie tylko. Win-win? No pewnie! Jeśli coś wynieść z wakacji, to tylko dobre wspomnienia i dobre przyjaźnie.
Rodzinne wakacje to szkoła kompromisu. Często wątpliwego, bo przecież nie odmówisz ani raz, ani drugi, ani pięćdziesiąty, bo przecież są wakacje, bo tylko raz w roku, bo zobacz, jak fajnie się bawią. Wyjazdy z Ohaną to kompromis sprawdzony, kompromis wypróbowany. Wy? Macie czas i na rozwój w gronie innych rodziców i na wspólne zabawy z dziećmi. Kiedy wy robicie to pierwsze, one włóczą się po pięknych okolicach, stapiają z otoczeniem i świetnie bawią pod czujnym okiem kogoś bardzo sprawdzonego. A potem? Śpią jak zabite. I wieczór też jest dla Was!
Wyjazd? Niezapomniany. I… organizowany.
Tak lepiej niż samemu? My uważamy, że tak!