Nie masz czasu na własne pasje? Ja też nie…
Skąd pomysł na artykuł? Nie, nie dlatego, żeby się wyżalić. Nie, żeby narzekać, że przed dziećmi to to i to, a po dzieciach to już „a-szkoda-gadać” i „weź przestań”. Ten tekst ma być gorącą herbatą z malinami w jesienny, chłodny poranek. Ma być olejem kokosowym na suchą skórę i gorącym brownie na życiowym zakręcie. Dobrym słowem. Pocieszeniem. Wiadomością w stylu: Nie, nie jesteś jedyny. Może nawet stanowisz większość? Nie wiemy. Ale nie jest źle. Rozejrzyj się: jest właśnie dobrze!
Każdy z nas przez to przechodził
Najcięższy moment? Kiedy dzieci są maleńkie. Kiedy całym ich światem są Twoje ręce, uspakajające szepty i czułe uściski. To zadanie wdzięczne, ale i szalenie frustrujące: kiedy od rana do wieczora mały człowiek szczelnie wypełnia sobą każdą nanosekundę czasoprzestrzeni. Pocieszenie? To, że to jest etap. Że niemal każdy z nas przez to przechodził lub będzie przechodzić: dzieci podrosną, będą bardziej samodzielne. I wtedy będzie inaczej.
Pasja? Brzmi czasem jak farsa
Kiedy marzysz o 10 minutach spokoju, myśl o realizacji swoich pasji może powodować u Ciebie tylko niekontrolowany wybuch nerwowego półśmiechu, pół-parsknięcia. Serio. Nie ma tu miejsce na jogę, na spontaniczny wypad na ściankę, na poszukiwanie celu. Są za to nosy do podtarcia, obiad do ugotowania i praca do nadrobienia. Zacznij od 30 minut biegania dziennie? Gadka- szmatka. Nie potrzebujesz przecież dopingu – potrzebujesz możliwości. A tych ze świecą we mgle szukać.
Co robić?
Ratować siebie. Przetrwać z jak najmniejszą liczbą strat w ludziach, z jakotakim kręgosłupem moralnym i w dopuszczającej kondycji psychofizycznej. Celebrować. Herbatę, 15 minut z książką, wypad ze znajomymi na siłownię. Nie robić sobie wyrzutów. Nie twierdzić, że po co, skoro raz w tygodniu to za mało, skoro efektów nie będzie. Raz w tygodniu to już coś. Mały kroczek? Raczej tip-topek. Ale ważny dla Ciebie. I wbrew pozorom – również dla Twojej rodziny.
Daj przykład
Nie myśl, że idąc na pilates, zamiast czytać książeczkę, odbierasz dziecku coś ważnego. Jeśli czytasz przez kilka wieczorów tygodniowo, raz czy dwa może przecież przejąć pałeczkę ktoś inny. A Ty? Pokazujesz dziecku, że jego potrzeby też są ważne. To szczególnie ważna lekcja dla Córek: nie musisz poświęcać innym, szczególnie własnym dzieciom, 100% siebie. Ty też jesteś ważna. Ty też jesteś ważny. Twoje pasje, Twoje zainteresowania, Twoje potrzeby są ważne. Pokaż to dzieciom na swoim przykładzie. To lekcja z tych najcenniejszych!
Kochany Rodzicu. Jesteś wspaniały.
Dajesz z siebie pierdyliard procent dla swojej rodziny. I kiedy Black Red White dziękuje Ci, że tworzysz dom, a „partia rządząca” dziękuje, że robisz dzieci, to my Ci dziękujemy, że jesteś tylko człowiekiem i mimo to dajesz z siebie wszystko. To jest właśnie piękne, to jest godne podziwu i fanfarów najprawdziwszych. Owszem, Twój maluch jest wymagający – ale my rodzice z dłuższym stażem powiadamy Ci: ciesz się tymi chwilami, bo szybko odlecą w niebyt, zostaną tylko na zdjęciach i tylko w pamięci. Nie rezygnuj z siebie, ale bądź świadomy, że nie można mieć wszystkiego, że nie można mieć szarlotki i zjeść szarlotkę. I że wszystko przyjdzie z czasem. Musi przyjść!